GOSPODARSTWO RYBACKIE SZWADERKI
2014.02.25 / TOMASZ NIEWĘGŁOWSKI / FOTOGRAFIE
RYBACY ZE SZWADEREK ZIMĄ
Robiąc pierwszy reportaż o rybakach ze Szwaderek nawet nie przypuszczałem, że historia będzie miała kontynuację… i to zimą.
Wtorek, 2. lutego. Patrzę za okno i widzę, że wreszcie mamy śliczną pogodę. Jako, że w planach było uzupełnienie Szwaderkowych zdjęć o scenerię zimową, szybki telefon i po chwili jestem z aparatem na miejscu w Szwaderkach. Pan Tomasz bierze terenówkę i jedziemy w plener zrobić kilka zdjęć pokazujących jak wyglądają łowiska wędkarskie zimą. W sumie taki spontaniczny rekonesans, ale w międzyczasie dowiaduję się, że w tym roku zarząd postanowił spróbować połowów podlodowych i rybacy właśnie szykują przeręble i sprzęt.
Bingo! Taka okazja długo może się nie powtórzyć. Umawiam się tym razem z Panem Piotrem na następny dzień, nawet nie wyobrażając sobie jak można łowić siecią pod lodem. Wszystko wyjaśnia się następnego dnia.
Środa, 3. lutego. Pogoda idealna. Idąc z Panem Piotrem po jeziorze Maróz mijamy wędkarzy i przechodzimy po lodzie na drugą stronę jeziora. W międzyczasie przekonuję się organoleptycznie, że lód jest śliski i twardy ;-) Do rybaków dochodzimy kiedy kończą zanurzać sieć w pierwszym przeręblu. Pan Piotr opowiada mi na czym polega połów pod lodem. Ryby łowi się niewodem. Jest to rodzaj rybackiej sieci ciągnionej ze skrzydłami i matnią na końcu. Sieć wprowadzana jest pod lód przez duży, prostokątny przerębel. Za pomocą tzw. chochli, czyli 20-metrowych żerdzi, przeciąga się pod lodem, z dwóch stron zatoki, linki od przerębla do przerębla. Za linkami podążają oczywiście skrzydła sieci. Obecnie sieć ciągnięta jest smołkochodami, czyli własnej konstrukcji wehikułami skonstruowanymi w latach 60. ubiegłego wieku przez ówczesnego dyrektora Stanisława Smołkę (stąd nazwa). W dawnych czasach – jak mówi Pan Piotr – ciągnęło się końmi.
Gdy zbliżamy się do końca rybacy piłą motorową wycinają ostatni przerębel, przez który wyciągana będzie sieć i ryby. Chochle wędrują na lód, smołkochody kotwiczone są kilkanaście metrów od przerębla i zaczyna się wyciąganie sieci. Zanim pojawi się matnia ze skrzydeł sieci wyplątywane są pojedyncze ryby, przeważnie płocie. Aby zachować świeżość ryby wędrują do wyciętego z boku basenu wyłożonego gęstą siatką. Końcowy etap to ręczne wyciągnięcie matni, wspólnie przez wszystkich ośmiu rybaków. Małe, niewymiarowe sieje i szczupaki lądują z powrotem w jeziorze, zabierane są przeważnie płocie i okonie. Tym razem nie udało się trafić na zimowisko leszczy.
Słońce zachodzi za drzewa, robi się coraz zimniej. Rybacy pakują wszystko, zwijają sprzęt… widać zmęczenie. Jutro próba w innym miejscu. Mróz, śnieg, lód i woda… ci faceci to prawdziwi twardziele, a sam połów wygląda niemal tak samo jak 100 lat temu. Zresztą na stronie Szwaderek można obejrzeć archiwalne zdjęcia.